wtorek, 15 grudnia 2009
1 Gołota, 1 Mateja, 1 Najman...
Nie miałem za bardzo czasu i dopiero teraz odniosę się do tego, co wydarzyło się w piątek:
Co to do cholery miało być!? To ja czekam 2 miesiące na walkę, później oglądam parę innych w TV, aby nie przegapić tej najważniejszej, a oni mi dają 44 sekundy zabawy? O kant dupy z takim show!
A tak na poważnie, to jestem pod ogromnym wrażeniem. Szarża Pudzianowskiego wywołała u mnie całkowite zapowietrzenie i ledwo byłem w stanie wydusić z siebie "o kurwa", a było po wszystkim. Oglądałem sporo najróżniejszych walk, ale tak piekielnej siły chyba w życiu nie widziałem. Owszem, w strongmenach Pudzian rzucał jakimś Pałacem Kultury czy innymi Titanicami. Jednak noszenie stali to jedno, a prasowanie nogami stukilogramowego boksera to drugie. Jak istny słoń w składzie porcelany, gdzie Najman okazał się co najwyżej podstawką pod jogurt.
Dziś czytałem, że Dominator miałby walczyć z Fedorem Emelianenką. Ktoś chyba na głowę upadł. Może za jakieś 2 lata, jak wygra jeszcze parę walk i przyswoi nieco techniki, bo chyba każdy przyzna, że to okładanie Najmana po jego upadku dolną częścią dłoni wyglądało co najmniej dziwnie. Fajnie by było mieć gwiazdę, a może nawet mistrza MMA w Polsce, ale droga zapewne długa i bolesna. Prawie jak "spacer farmera".
Komentator też dał czadu:
- Ależ awantura!
- Ale pizdy spadają na głowę Najmana!
Tak trzymać :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz