poniedziałek, 4 maja 2009

Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród



Czas podsumować wczorajsze święto. Nie licząc czasów podstawówki, kiedy wciskano mnie w jakieś apele i akademie z tejże uroczystości, jedynym akcentem patriotycznym w moim otoczeniu jest brzdękanie orkiestry pod oknem, idącej na mszę do kościoła. Wiadomo - Bóg, Honor, Ojczyzna (dać na tacę, nie brać reszty, pooglądać Złotopolskich). Raz w czas mogę się też natknąć na jakiś ciekawy artykuł w internecie.
Wczoraj taką nietuzinkową i nieco kontrowersyjną perełką pochwalił się Onet.pl. Zamiast tradycyjnych, sztampowych i megalomańskich corocznych tekstów, można było przeczytać coś, co zmusza do myślenia. Zastanówmy się więc, co by było, gdyby Konstytucji nie było? Historyk, prof. Andrzej "Gdybacz" Chwalba z Uniwersytetu Jagiellońskiego uważa, że naród by się nie wykrwawił, nie doszłoby do kolejnych rozbiorów, że byłaby szansa "przeczekania" niewygodnej sytuacji politycznej i zapędów Katarzyny II - ówczesnej carycy Rosji, że wkrótce potem pojawiłby się Napoleon i historia Europy potoczyłaby się inaczej, itd. Ogólnie, cytuję: "W XIX w. weszlibyśmy jako jedno z największych państw kontynentu." Cóż. Nie ujmując wiedzy i zaciekłemu geniuszowi dedukcji Pana Profesora, ośmielę się jedynie zapytać: skąd ktokolwiek mógł wówczas wiedzieć, jak potoczy się historia? Czy przed wrześniem '39 sądziliśmy, że Hitler naprawdę nas zaatakuje, że dostaniemy cios w plecy i że sojusznicy odwrócą się do nas plecami?
Jakby nie patrzeć, Rzeczpospolita była w XVIII wieku jednym z najbardziej demokratycznych krajów świata, włączając w to nawet szlachtę. Pomijając oczywiście fakt, że w ciągu 150. lat z największego państwa w Europie i jednej z największych potęg, staliśmy się rozdartym wewnętrznie zbiorowiskiem powiacików, właśnie dzięki szlachcie. Nasz kraj zawsze był liberalny, wystarczy tylko przytoczyć średniowiecze, kiedy zagrożeni stosem "heretycy" szukali schronienia u nas. Polacy dali wyraźny sygnał światu, że czas skończyć z "widzimisię" przekupionych lub nieogarniętych posłów, wykorzystujących Liberum Veto i wprowadzić zasadę równości dla wszystkich. Pewne sprawy można było lepiej przemyśleć. Przewidzieć niektóre możliwe konsekwencje. Ale z drugiej strony, czy aby na pewno? Przecież nie siedzieli tam sami nowicjusze i chłopstwo. Chyba rozpatrzyli wszelkie "za" i "przeciw"? Myślę, że gdybyśmy teraz byli w podobnej sytuacji, postąpilibyśmy tak samo, jak nasi przodkowie.
Lubię czytać rzeczy, które burzą w jakimś stopniu ogólnie przyjęty wzorzec myślenia. Jednak, jeśli chodzi o "gdybanie" w temacie przeszłości, najlepiej zachować spory dystans. Przeszłość to taka teraźniejszość, która umarła. Można popatrzeć, ale lepiej się nią nie bawić, bo zacznie śmierdzieć.

Z innej beczki. Dziś matury z polskiego. Z sentymentu popatrzyłem sobie na swój arkusz z 2005 r. Zabawne, ale pisałem wtedy na temat bardzo zbliżony do tego, który tutaj poruszyłem, a mianowicie: "Jaki obraz Polaków XVII wieku wyłania się z "Potopu" Henryka Sienkiewicza? (...)". Dwa świetne i bardzo wymowne fragmenty, pokazujące polaków w dwóch skrajnie różnych osądach. Polecam zajrzeć tutaj (PDF).

0 komentarze:

Prześlij komentarz