poniedziałek, 1 czerwca 2009
Dzień "Specjalnych"
Dziś mam rozszczepienie mózgu, bo jest co najmniej 4 rzeczy, które mnie zaintrygowały do przelania tutaj swych myśli. Jedną, jako "exclusive", zostawię sobie na jutro, aż zbiorę myśli. Nie obiecuję, że będzie grzecznie. Dziś zatem aż trzy wpisy.
1 czerwca - Dzień Dziecka. Cóż za niesamowite święto. Sama nazwa jednak jest dla mnie troszkę niejednoznaczna. Bowiem, czy chodzi tutaj o dzieci, w rozumieniu rodzinnym, czy tylko biologicznym? A może rozwojowym? Mama ma swoją mamę, a więc jest jej dzieckiem. Czy to też jej święto? Przecież jest już dorosła i przestała być specjalna. A jeśli jednak, to znaczy, że wszyscy obchodzimy to święto, bo wszyscy jesteśmy czyimś dzieckiem. No chyba że ktoś jest Filipem z konopii.
Idźmy dalej. Jeśli to święto tylko dzieci, w sensie biologicznym, to w jakim wieku przestajemy być dzieckiem i przestajemy obchodzić to święto? Kiedy kończymy 18 lat? A może kiedy dowiadujemy się, jak robić własne dzieci? Czyli to będzie gdzieś o połowę wcześniej. A może kiedy przestajemy oglądać magazyn "5-10-15"? "- Przykro mi, Jasiu, masz już 26 lat i nie jesteś już specjalny w życiu mamusi, nie dostaniesz batonika. A, no i pracę idź znajdź, i dziewczynę, i podlej kwiatki, bo twoje dzieciństwo bezpowrotnie minęło".
A może tu chodzi o to, co ktoś ma w głowie? Bo znam parę osób, które pomimo posiadania własnych dzieci, w głowie mają piaskownicę. A po pijaku karuzelę i huśtawki. Oni też są specjalni. Nie wiem, o co chodzi. Albo coś mi umknęło, albo nie dojrzałem i zachowuję się jak dziecko, że w ogóle się nad tym zastanawiam. A może tylko was prowokuję? Wolno mi - dziś moje święto.
;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz