wtorek, 19 maja 2009
Cuda na kotwicach
Czego to się człowiek nie naczyta w tych czasach. Stocznie, huty, kopalnie... Święte krowy socjalizmu, którym zawsze coś się należy. Od lat przynoszą straty, a mimo tego nadal pompuje się w nie ogromne ilości pieniędzy. W czym tkwi problem, do cholery? Stocznie do tej pory dostały ponad 12 mld złotych pomocy publicznej! (źródło: money.pl) Dziś czytałem, że potrzebują kolejnych 500 mln! Pytam się, po co? Równie dobrze można kozy karmić dolarami, zamiast trawy, bo też "zielone". Tylko że się chyba raczej nie opłaca, prawda? Unia Europejska jakoś też nie kwapi się ze zgodą na prywatyzację i narzuca im kolejne terminy i grozi karami.
Jeśli chodzi o Unię właśnie, przyznam, że ostatnimi czasy jestem tym zrzeszeniem państw bardzo zniesmaczony. Zaczynam otwierać oczy i dostrzegać pewne rzeczy, które coraz bardziej działają mi na nerwy i kojarzą mi się z jednym: uzurpatorstwem. Wszystko wskazuje na to, że zmierzamy w kierunku, z którego w '89 wyszliśmy, tylko inaczej się to teraz nazywa. Kolejne posrane pomysły i prawa zwalają z nóg, a na dłuższą metę nie można się będzie przed nimi obronić. I tak, jak już niejeden mędrzec powiedział, bogatemu się pomnoży, a biednemu jeszcze zabierze, to co ma. Bo to właśnie ci, którym ledwo starcza "do pierwszego" (czyli dosyć pokaźna liczba w kraju), będą płakać, wraz z wejściem do strefy euro.
Starym państwom Unii nasza stocznia zresztą bardzo przeszkadza, bo może odebrać zyski ich stoczniom. Z tego też względu ta upadłość jest im raczej na rękę - nazywajmy rzeczy po imieniu. Może to jednak nie jest zły pomysł, bo te 12 mld złotych i kolejne, płaci nie kto inny, jak podatnicy! To oznacza, że każdy pracownik (a było/jest ich tam ok. 50,000 w całym okręgu przedsiębiorczym) teoretycznie, przez 10 ostatnich lat, utopił 240,000 zł z prywatnych pieniędzy innych ludzi. Oczywiście mówię "teoretycznie", bo ci, którzy tam pracują, tych pieniędzy nie widzieli. Swoją drogą - kto do takiego stanu dopuścił? Samo się chyba nie zrobiło? Jakoś w innych państwach stocznie huczą i buczą, statki powstają i kupcy są. Litości...
Z jednej strony wisi mi to, bo mnie to bezpośrednio nie dotyczy. Z drugiej strony denerwuje mnie to wszystko i nieco żal mi ludzi, którzy przez całe to zamieszanie stracą pracę. I jak się do tego wszystkiego odnieść? Szkoda tego wszystkiego, ale nie może być też tak, że lud będzie wykładał ze swojej kieszeni po wsze czasy na problemy innych. Oczywiście parę nowych kościołów można wybudować, co by jakiś cud może wymodlić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz