niedziela, 21 czerwca 2009

Bomfunk MC's - Freestyler


Finlandia kojarzy mi się w pierwszej kolejności ze świetną muzyką metalową. W tej dziedzinie, jest to istna "kraina mlekiem i miodem płynąca", zajmująca w moim prywatnym rankingu zdecydowanie pierwsze miejsce. Okazuje się jednak, że Finowie potrafią także nieźle namieszać na innych płaszczyznach muzycznych, a całkiem niemałe uderzenie wyprowadzili w roku 1999.

"Freestyler" jest jedną z tych piosenek, które przyciągnęły mnie w owym czasie do klimatów hip-hopowych najbardziej. Od tego, można by powiedzieć, zacząłem sobie to wszystko układać i poszerzać swoje horyzonty zbuntowanego "spoko zioma". Zresztą "poszerzać" jest tutaj najbardziej trafnym słowem, dokładnie opisującym balansowanie o dwa numery za dużą koszulką i obijanie kolan o krocze w spodniach. Zresztą do dziś lubię nosić nieco szersze spodnie, no ale nie muszę się już schylać, żeby sięgnąć po chusteczki schowane w kieszeni.

O ile się nie mylę, to na okres wydania płyty "In Stereo" (albo nieco później) przypada również pewien ciekawy epizod szkolny, który kojarzy mi się z Bomfunk MC's, a mianowicie lekcje tańca nowoczesnego. Trzy poziomy zaawansowania, na których można było zobaczyć: (I) taniec towarzyski, (II) taniec grupowy "nowoczesny" i (III) breakdance! Celowo mówię "zobaczyć", bo jak się później okazało, w ciągu kilkunastu godzin można się było nauczyć co najwyżej rozgrzewki. No ale pan instruktor miał uciechę, bo pojeździł sobie po okolicznych wioskach i obdarł z niemałej kasy gimnazjalnych naiwniaków. Zarabiać, to trzeba umieć.

A sama płyta... całkiem dobra. Prócz najsłynniejszego, wyżej wspomnianego hitu, jest kilka ciekawych piosenek, które jakoś się wyróżniały ("B-Boys & Flygirls" czy "Uprocking Beats"). Całość wówczas dla mnie raczej bez wielkich rewelacji, a teraz oceniać nie będę, bo nie ten gust i nie te czasy. Sentyment do "Freestyler" jednak pozostał, a na teledysk nadal miło jest popatrzeć.

0 komentarze:

Prześlij komentarz