wtorek, 2 czerwca 2009

Powołani do grzechu A.D. 325


Jeśli czyjeś uczucia religijne zostaną tym wpisem urażone, to ripostuję, gdyż mamy wolny kraj i wolność słowa, a moje uczucia religijne zostały obrażone w nie mniejszym stopniu i nie robię z tego wielkiego halo.

Tak to już jest, że po świecie chodzi całkiem pokaźna liczba pedofilów i tym podobnych jednostek. W całym tym cyrku najlepsza od lat okazuje się być jednak Wielka Nierządnica Babilońska - Kościół. Największy bastion jawnych degeneratów, ociekających i dławiących się już hipokryzją. Już widzę rozgorzałych katolików, którzy będą zaciekle bronić swoich pupili, twierdząc jak zwykle, że w tym wszystkim jest boski plan! Że to wielki test wiary. Że księża, to tacy sami ludzie jak my, zwykli śmiertelnicy i mogą czasem zgrzeszyć. Bardzo ciekawa teoria, jakże typowa dla kogoś, kto od lat tonie w swych bredniach i chwyta się ostatniej deski ratunku - okrzyku "God wills it!". Dla mnie to tylko kolejny powód, aby całą tę zabobonną, przestarzałą szopkę, spuścić raz na zawsze do kanalizacji jednym przyciskiem. Niestety, nie da się.

Wczoraj przeczytałem o pewnym księdzu (o jakże dziwnym trafem, nie pierwszy i nie ostatni zapewne raz!), który za dwa lata molestowania 13-letniej dziewczynki, dostał dwa lata więzienia w zawieszeniu i został zawieszony na 10 lat w funkcji katechety i na nauczyciela. Czemu nie jestem zaskoczony? Czyżby fakt, że żyjemy w państwie katolickim miał na to jakiś wpływ? Czy, gdyby to nie był ksiądz, tylko jakiś żul z osiedla, wyrok byłby taki sam? Jakoś mi się nie wydaje. A może to była akcja ratowania życia tego księdza? Bo jedno jest pewne - gdyby trafił do więzienia, mógłby zostać zlinczowany. Molestowanie dziecka, to coś, czego nawet skazani nie tolerują i na całym świecie zdarzają się przypadki wymierzania przez nich w takich sprawach sprawiedliwości. A to był w dodatku duchowny! Heh.

Z drugiej strony, gdy na to patrzę, pojawia się na mej twarzy szyderczy uśmiech. Widać sam jestem jakimś zboczeńcem, bo perwersyjną radość sprawia mi patrzenie, jak ta chora instytucja stacza się coraz bardziej w dół, zdemoralizowana i nie warta zaufania, krztusząca się tonami złota i świecidełek, wyssanych od zaślepionej, bezmyślnej masy błądzących owieczek. Największej rzeszy naiwniaków, jaką widział ten świat, a jednocześnie okrytej nietykalnością i uważanej za świętą. I wy, katolicy, którzy teraz to może czytacie, nie zrozumcie mnie źle. Bo założenia waszej religii były całkiem ciekawe, a to, co głosił Jezus, jest w porządku. Swoją drogą - trochę się to różniło od tego, czego się uczycie od panów w czarnych habitach, ale główny sens został zachowany. Chodzi tylko o jeden malutki szczególik, którego widać nie przewidział w swej boskości - wykorzystanie całego tego zamieszania przez politycznych uzurpatorów, którzy wzięli "ciężar" przywództwa apostolskiego na siebie, oddzielając się od "zwykłej hołoty", która od tamtej pory daje się wodzić za nos. Kolejne sobory, wyrzucanie ewangelii, które nie bardzo pasowały do wizji świętości Kościoła, masowe zmienianie treści tych istniejących, nie pomijając nawet dziesięciorga przykazań, ustalanie dogmatów, sprowadzenie roli kobiety do człowieka niższej kategorii, odizolowanie ludności od wszystkich książek, a obecnie również filmów, które jakiś sposób zmuszają do MYŚLENIA i mogą spowodować pewne wątpliwości. Tak, Kościół czuwa nad wami od setek lat, abyście czasem nie zaczęli patrzeć wyżej niż stoicie, bo to grzech. Uderzył w wasze najczulsze punkty, najważniejsze potrzeby, jak chociażby naturalna ochota do seksu, sprowadzając wszystko na poziom obrzydliwego grzechu. Zaskakujące, jak wiele można osiągnąć, zasiewając małe ziarenko strachu przed wiecznym potępieniem. Gdzie wy macie oczy, ludzie?

PS. 1

Słowo znowuż skierowane do katolików: byłbym wdzięczny nad zastanowieniem się nad tymi słowami, bo nie jesteście świętymi krowami na tym świecie, nie powinniście mieć z racji wyznania najmniejszych nawet przywilejów w tym kraju, ani w żadnym innym, bo religia to osobista sprawa każdego człowieka i nie obrażajcie się, kiedy ktoś wytknie wam błędy w myśleniu.

PS. 2

A co do księdza, wisi mi to, jakie były jego stosunki z tą dziewczynką. Nie znam tej sprawy osobiście. Mogli się kochać, mogła być tego w pełni świadoma, mogła tego chcieć - nie obchodzi mnie to. Tak samo jak to, czy jakikolwiek duchowny jest gejem, czy co tydzień jeździ do domu uciech, itp. Nie moje rybki i nie moje akwarium. Chodziło mi tylko o to, że jeśli ma być sprawiedliwość, to niech będzie na wszystkich szczeblach, bez żadnych przywilejów dla posiadanego stanowiska.

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wyjątkowo subiektywna i wyolbrzymiona opinia o katolikach i Kościele. Nie każdy katolik jest ślepym głupcem dającym się omamiać. Kpiny z Boga też nie na miejscu.

Prześlij komentarz